Piję wodę z kranu
Konsumpcja – jedna z chorób nękająca naszą planetę, współodpowiedzialna za kryzys systemu. To ona zatruwa nam umysł, namawia do kupowania „niezbędnych” rzeczy i doprowadza do, coraz większego, zaśmiecania środowiska. Na szczęście, powoli zaczynamy rozumieć ten system, dostrzegamy wiele spraw, w które warto się zaangażować i odnaleźć nowe, lepsze rozwiązania.
Jedną z przeszkód, stojącą na drodze do zmniejszenia konsumpcji, jest fakt, że wszystkie rzeczy, którymi się otaczamy wydają się nam niezbędne. Czy mieszkając w Szczecinie lub w Gryfinie, mając ochotę napić się szklanki wody, nalejesz ją sobie z kranu? Czy raczej sięgniesz po butelkę wody pochodzącej z nieskazitelnego źródła górskiego, opakowaną w kolorową etykietę, wypełnioną po brzegi minerałami i środkami odżywczymi?
Gdy przyjrzymy się wodzie z kranu, na pierwszy rzut oka wygląda niewinnie. Ale czy czasami nie kryją się tam groźne dla naszego organizmu bakterie? Może właśnie zanieczyszczenie decyduje o tym, że prawie połowa Polaków, wg. badań OBOP-u, nie pija wody z kranu. Jak to jest z tą kranówką?
Zanim woda w miastach trafi do naszych instalacji, najpierw jest uzdatniana przez Zakłady Wodociągowe. Po serii zabiegów, takich jak filtrowanie czy dezynfekowanie, ostatecznie nadaje się do picia. Oczywiście pod tym kątem jest nieustannie monitorowana i, co ciekawe, musi spełniać normy o wiele bardziej restrykcyjne niż te, co woda na półkach sklepowych. Czy woda butelkowana nie jest jednak zdrowsza od tej z kranu? Widać nie zawsze, bo przecież co jakiś czas wybuchają afery, gdy ktoś odkryje, że woda którą możemy kupić w sklepie w rzeczywistości pochodzi z kranu. Czy wiecie, że wiceprezes Pepsi publicznie powiedział: „Naszym największym wrogiem jest woda z kranu”.
Skoro jest zdrowa, dlaczego boimy się pić ją bezpośrednio z kranu? Za to myślenie w części odpowiedzialni są czołowi producenci wody butelkowanej. Wyobraźcie sobie, że zarządzacie firmą produkującą wodę w butelkach. Skoro ludzie nie ustawiają się do ciebie w kolejce, by wydać swoje ciężko zarobione pieniądze, na twój zbędny produkt, sprawiasz, że zaczynają się bać i czuć niepewnie, gdy go nie mają. Prosta taktyka, prawda? Wystarczy nastraszyć konsumentów fałszywymi informacjami o wodzie z kranu i sukces murowany. Tak zrobili producenci wody w USA. Po jakimś czasie okazało się, że 1/3 wody w butelkach sprzedawana w sklepach pochodzi z domowego kranu.
W Polsce picie wody z kranu dopiero się zaczyna, większość za sprawą inicjatywy społecznej “Piję wodę z kranu“. Promuje ona ideę zrównoważonego rozwoju. Zrodziła się z pytania o to, dlaczego w kraju, w którym prawie każdy ma bezpośredni dostęp do wysokiej jakości wody w domu, wciąż kupuje się wodę butelkowaną.
Po pierwsze jest to nieekologiczne. Środowisko jest cały czas zanieczyszczane przez proces produkcji plastikowej butelki. Czy wiecie, że w samych Stanach Zjednoczonych aby wyprodukować obecną ilość butelek, co roku zużywa się taką ilość ropy i energii, która wystarczyłaby na zatankowanie miliona samochodów?
Po drugie jest to nieekonomiczne. Przecież w kwotę, którą płacimy za mieszkanie jest również wliczona woda. Dlaczego mamy płacić raz jeszcze za to samo, tylko opakowane w ładną, plastikową butelkę? Zmniejszymy tym samym naszą konsumpcję.
Po trzecie jest to niepraktyczne. No bo, czy można nazwać praktycznym noszenie 5 litrowych baniaków, ze sklepu do domu jeśli w naszym kranie płynie identyczna woda?
Na początku artykuły zostało zadane pytanie „Czy mieszkając w Gryfinie, kiedy masz ochotę na szklankę wody, zdecydujesz się napić wody z kranu?”. Pomysł może wydać się nie najlepszy, szczególnie po ostatnich błędach gryfińskiego PUK-u, kiedy wykryte bakterie Coli w ujęciu wody w Krzypnicy sprawiły, że w części miasta woda była niezdatna do picia. Na szczęście szybko ten problem rozwiązano.
Na pewno nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji. Tak odpowiedzialne przedsiębiorstwo jak PUK, nie może pozwalać sobie na tak karygodne błędy.
Nasze władze jednak powinny być świadome, jak ważna jest czystość wody i jakie korzyści z niej płyną również dla budżetu miasta i jego wizerunku. Po co mamy wydawać setki tysięcy złotych na problem z uporaniem się z plastikowymi butelkami, które wyrzucamy do kosza. Równie dobrze te pieniądze moglibyśmy przeznaczyć na poprawę jakości wody i zapobieganie jej zanieczyszczeniu. Przecież do wypromowania naszej miejscowości wykorzystujemy dobrobyt natury, urokliwe zakątki Międzyodrza, dlaczego by nie dorzucić do tego naprawdę zdrowej wody z kranu?
A co wy myślicie o takiej inicjatywie? Podzielcie się z nami w komentarzach.
Najnowsze komentarze