Paranoja na Łużyckiej
Pamiętacie któryś miesiąc kiedy ul. Łużycką można było swobodnie przejechać ? Ciężko sobie przypomnieć co? Nawet mi, choć mieszkam w Gryfinie od małego. Niestety to horror dla każdego kierowcy. Nawet tym najspokojniejszym nóż się w kieszeni otwiera, kiedy są zmuszeni stać w korku kilkadziesiąt minut. I to nie jeden raz. Wyobraźcie sobie, że osoby pracujące poza Gryfinem, przeżywają to dzień w dzień.
A co jest powodem? Stary jak świat ciepłociąg, który psuje się częściej niż obietnice polityków. Tak na marginesie, jaki geniusz kazał go tam umiejscowić, pod najbardziej uczęszczaną ulicą w Gryfinie? W każdym razie tego już nie zmienimy, pozostaje więc nadzieja na wymianę tych archaicznych rur na lepszy model, a może nasza drogowa udręka zniknie.
Co do samego ciepłociągu to miał on zostać zreperowany za starej władzy. Burmistrz Piłat zastrzegał się, że rozwiąże ten problem jeszcze za swojej kadencji a było ona dość długa trzeba przyznać -12 letnia. Niestety jak widać nie udało się, w tym „okresie” tego dokonać. Może miał za mało czasu, a może on i jego doradcy specjalizowali się tylko w zakresie ulic Sportowej i Rapackiego.
Skoro mowa o naszych wspaniałych ulicach nie wypada nie wspomnieć o ulicy Brzozowej, kolejnej „chlubie” naszego miasta. Powinien stać przy niej znak informacyjny „ bez dobrego zawieszenia wjeżdżasz na własne ryzyko”. Trzeba się sporo nagimnastykować, żeby dojechać do sklepów meblowych, stacji paliw czy dworca PKS bez zerwanych wahaczy. Nie będę poruszał tutaj kwestii budowy obwodnicy bo to temat na inną okazję ale my mieszkańcy tracimy cierpliwość z roku na rok i jesteśmy chyba zbyt wyrozumiali dla władz.
Stara władza nie zrobiła nic z naszymi drogami. Nowa władza coś próbuje. Łużycka jak była tak stoi rozkopana a na niej łańcuszek aut. Tracę nadzieję, że w najbliższym czasie się to zmieni. A może jednak ktoś mnie zaskoczy?
nadzieja matką głupich
Nic się nie zmieni. Drogi w Polsce to pięta Achillesa, dziura na dziurze, korki takie, że nie opłaca się do pracy wyjeżdżać. Lepiej już siedzieć na bezrobociu, człowiek się nie denerwuje, można siedzieć i spokojnie narzekać, jak tu ciężko się żyje. Najgorsze, że jak już poprawią gdzieś nawierzchnię, to zaraz się okazuję, że właśnie pod spodem są jakieś rury czy kable i trzeba to nazad rozkopać i wkurzać ludzi. Ale nadzieja umiera ostatnia, może doczekamy 🙂